czwartek, 18 czerwca 2009

Gazeta Pomorska o porażce Goplanii


W pierwszym meczu barażowym o prawo gry w II lidze, rozgrywanym w Inowrocławiu miejscowa Goplania uległa Czarnym Żagań. Rewanż w sobotę u rywala.

GOPLANIA - CZARNI 0:2 (0:1)

Bramki: Kamiński (43, 87).
Sędziował: Radosław Trochimiuk (Przasnycz). Widzów: 1500 (7 z Żagania).
GOPLANIA: Ciesielski - Redman, Arent, Mazurowski, Łęga - Goczkowski, Hanczewski, Zaborowski (46 Szeluga), Ł. Kempski - Semenowicz (43 Niewiadomski), Drwięga.

Od samego początku goplaniści mieli kłopoty z przebiciem się przez defensywę Czarnych. Gdy inowrocławianie byli przy piłce samą linię obrony tworzyło aż sześciu rywali.
- Ciężko było się przebić przez taki mur - narzekał Jerzy Mądrzejewski, trener inowrocławian. - Mało było akcji oskrzydlających i prostopadłych podań, by ich pokonać - dodał szkoleniowiec.

Z kolei po kontratakach zespołu z Żagania obrońcy Goplanii się gubili. Całe szczęście rywale też popełniali błędy w ataku i brakowało im decydującego podania. Jedynie Maciej Kwiatkowski uderzając niezbyt mocno w 13. minucie z około 20 metrów mógł zaskoczyć Marcina Ciesielskiego, ale ten końcami palców wybił piłkę na rzut rożny.

W 22. minucie mogło być 1:0 dla gospodarzy. Kornel Semenowicz przymierzył z narożnika pola karnego, ale piłka trafiła w poprzeczkę. W odpowiedzi groźną akcję przeprowadzili Dariusz Piechowiak i Kamil Kassian. Uderzenie tego ostatniego zablokował Leszek Arent.

W końcówce pierwszej połowy dobrą okazję miał Łukasz Drwięga po akcji Semenowicza, ale zamiast strzelać, przyjmował piłkę i obrońcy Czarnych zażegnali niebezpieczeństwo.

Chwilę potem sprawdziło się piłkarskie przysłowie, że niewykorzystane okazje się mszczą. Ze środkowego koła prostopadłą piłkę zagrał Oskar Kamiński. Kassian znalazł się sam przed Ciesielskim, ale wycofał futbolówkę do wbiegającego Kamińskiego, który nie miał żadnych problemów, by trafić do pustej bramki.
Po przerwie do bardziej zdecydowanych ataków wzięli się miejscowi. Strzał Drwięgi zablokował Roberta Gaca. Z kolei Łukasz Kempski nieczysto trafił w piłkę i dlatego Jakub Skrzypiec zdołał odbić futbolówkę na rzut rożny. Potem inowrocławianie wychodzili z kontrą trzech na jednego, ale Marcin Janus desperackim wślizgiem wygarnął piłkę spod nóg Kempskiego.

Niestety, w samej końcówce rywale zdobyli drugą bramkę. Z prawej strony dośrodkował Łukasz Frach. Piłkę przyjął Kamiński i strzałem z pierwszej piłki podwyższył wynik. Co ciekawe Kamiński pochodzi z Golubia - Dobrzynia.
- Szkoda, że tak się stało - żałował trener Mądrzejewski. - Rywale, co prawda może robili lepsze wrażenie, ale oddali zaledwie dwa strzały i zdobyli dwa gole. Z kolei my częściej uderzaliśmy, ale były to z reguły strzały niecelne, były też momenty zawahania i nieczyste uderzenia w piłkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz