czwartek, 18 czerwca 2009

Ekspress Bydgoski: Marzenia prysły jak bańka


Krótko trwał sen kujawskich kibiców o drugiej lidze. Wczoraj nadzieje na awans Goplanii odebrali im futboliści Czarnych Żagań. Wizualna przewaga to nie jest wszystko.

Niemal w jednej chwili opróżnił się wczoraj po południu stadion przy ulicy Orłowskiej. Kibice w 88 minucie wychodzili w milczeniu. Słychać było tylko okrzyki radości piłkarzy gości, którzy wygrali 2:0 i praktycznie zapewnili sobie dalszy pobyt w drugiej lidze. Chwilę później sędzia odgwizdał koniec spotkania. Takiej szansy na piłkarski awans Inowrocław nie będzie miał pewnie przez wiele lat.

- Najpierw pozwolę chłopakom pomyśleć o tym wszystkim, a później powiem im, że nie wszystko jest jeszcze stracone, choć szanse są bardzo małe - mówił po spotkaniu Jerzy Mądrzejewski, trener Goplanii. Jako przyczyny porażki wskazał słabą postawę Macieja Hanczewskiego, który przyczynił się do utraty pierwszego gola, oraz kiepski dzień Łukasza Drwięgi, który w pierwszej połowie miał idealną sytuację, ale przyjmował piłkę w polu karnym zamiast strzelać. - Kto go tego uczył? Na pewno nie ja - pytał Jerzy Mądrzejewski.

Gra gospodarzy nie wyglądała źle, bo młodzi zawodnicy Goplanii dzielnie stawiali czoło doświadczonym rywalom. Raz piłka trafiła w poprzeczkę, a kilkakrotnie zabrakło zimnej krwi, aby wywołać aplauz ponad dwóch tysięcy kibiców, którzy oczekiwali bardziej skutecznej gry.

Choć Andrzej Prabucki, prezes klubu, mówi nadal o nadziejach na awans, to jednak także on wydaje się pogodzony z losem. - Mecz był bardzo dobry, jak na warunki i skład, w jakim graliśmy. Jestem naprawdę pełen podziwu dla naszych chłopaków - zaznacza.

Na drugą ligę Goplania nie zasłużyła także pod względem organizacyjnym. Krótko przed spotkaniem obok stadionu kłębiły się tłumy ludzi, bo policja zgodziła się na otwarcie tylko jednej bramy. Stróże prawa mieli tylko... jedną kamerę do filmowania wchodzących kibiców. W czasie meczu piłki spoza boiska musieli zbierać sami bramkarze, bo nie było chłopców do ich podawania. Na wysokości zadania stanęli tylko kibice, którzy tłumnie stawili się przy ulicy Orłowskiej i zachowywali się bardzo spokojnie.

Aby awansować do drugiej ligi, biało-niebiescy muszą w sobotę wygrać w Żaganiu lepszym stosunkiem bramek od tego, który z Kujaw wywieźli wczoraj Czarni. Będzie jednak ciężko, bo w rewanżu na pewno nie zagra kontuzjowany Kornel Semenowicz. Do 40 minuty meczu był najlepszym zawodnikiem gospodarzy.

- Nie mamy składu, nie mamy pieniędzy, więc będziemy znów oglądać trzecioligową kopaninę - mówił wychodząc ze stadionu jeden ze zrezygnowanych kibiców.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz